Z dala od ulic gwarnych, świątyń, żaru, wrzawy,Otulone murkami, pod stopą Warszawy.Śpią ciche, zamiejskie ogrody.Nad miastem jest kurz wielki i dymy gorące.W ogrodach drzewa świeże i spokojne słońce.Pachnące półmroki i chłody. W porę dnia, gdy już biegać nie daje znużenie.Upał, jak kwiat podcięty, upada na ziemię.Ulice i place wyludnia.Tułaj, pod baldachimem z gałązek i nieba.Z myślą, że mi już kochać i szaleć nie trzeba.Zasypiam w gorące południa. Zamiejskie ogrodyJerzy Libertz tomu Druga ojczyzna [1923] > czytaj numer II 25 Sztuki Ogrodowej