Wędrowca, który nie wiem, skąd wyszedł ni kędy Dąży, król-mocarz zamknął w ogrodzie i rzecze: „Dzień jeden dane-ć będzie mieszkać tu, człowiecze, I z ogrodem tym związać swe serce przybłędy.
Szmatowi temu oddasz swój pot, trud i pieczę, Zaszczepisz na zwilczałych dziczkach rodne pędy I studnię tu wykopiesz, aby zlewać grzędy, Nim w zmierzch twój krok o kiju dalej cię powlecze.”
Zapomniał o swym ciemnym początku i kresie Ogrodnik jednodniowy, jak o skwarze w lesie, Miłuje drzewa, z śpiewem szczęścia kopie studnię
I nie dziwi się nawet, że tak kochać może Ten ogród i nie myśleć o rychłym wieczorze, Jak gdyby wieczność miało trwać jego południe.